Przeglądając folder z moimi zdjęciami, trafiłam na sesję, którą zrobiłam z moją przyjaciółką pod koniec sierpnia przy zachodzie słońca. Muszę przyznać, że zatęskniłam za latem, wakacjami. Cały czas mam wrażenie, że to było tak niedawno, a po chwili uświadamiam sobie, że przecież jest już prawie koniec listopada. I po mimo mojej miłości do jesieni też czasem dopada mnie zły humor, czy marudzenie. Bo to ciemno jak wracam do domu, zimno i nieprzyjemnie. Jednak staram się też wyszukiwać dobre strony, bo po co dodatkowo się dołować.

Przez całe moje zabieganie dopiero teraz uświadomiłam sobie, że mój blog ma już rok! Pierwszy post tutaj dodałam 21 listopada 2015. Dokładnie pamiętam jak wyglądał ten dzień i jak bardzo podekscytowana byłam! I choć cała moja przygoda z blogowaniem zaczęła się już dawno i miałam do czynienia z kilkoma blogami, to na tym obiecałam sobie, że będę pisać regularnie i poświęcać mu wystarczającą ilość czasu. Czy mi wyszło? Może lepiej pominę to pytanie.
Czy się zmieniłam? Myślę, że jakaś drastyczna zmiana nie miała tu miejsca. Trochę dojrzałam, w końcu jestem już odpowiedzialną szesnastolatką (wyczujcie ten sarkazm, w głębi duszy nadal czuję się jak pięcioletnie dziecko). Poza tym nadal mam te same zainteresowania, choć może bardziej zaczęłam przykuwać uwagę do mody oraz makijażu. Ważnym dla mnie wydarzeniem jest przejście na wegetarianizm, które miało miejsce jakoś w lipcu i uważam je za jedną z najlepszych decyzji mojego życia. Reszta rzeczy chyba została taka sama, nadal jestem tą samą dziewczyną, która pije litrami herbatę, uwielbia przeglądać Tumblr'a i ma obsesje na punkcie własnego kota.